Szłam wolnym tempem po dróżkach między wielkimi drzewami. Rozmyślałam o samochodzie, a właściwie o jego kierowcy. Czemu mnie obserwował? Jaką miał w tym korzyść? Zamyślona wpadłam na jakiegoś przechodnia. Był to wysoki męszczyzna z ciemnymi lokami, porządnie ubrany i zabujczo przystojny.
-Prze-przepraszam.-wyjąkałam zdezorientowana.
-To ja przepraszam. Wpadłem na panią niezdarnie.-wypowiadał słowa spokonie, swoim ciepłym, niskim głosem.
-Może da się pani zaprosić na filiżankę kawy?-spytał ukazując słodkie dołeczki w policzkach.
-Z wielką przyjemnością.-odpowiedziałam bez namysłu.- Nazywam się Josephine.-dodałam uśmiechając się nieśmiało.
-Miło mi. Jestem Harry.- delikatnie ucałował moją zewnętrzną stronę dłoni.
Ruszyliśmy w stronę najbliższej kawiarni, ochoczo rozmawiając.
~*~
-Czego sobie państwo życzą?-spytała uprzejmie kelnerka przyglądając się nam uważnie.
-Dwie kawy, poproszę.-odpowiedział Harry.
-Coś jeszcze?-sztuczny uśmiech nie schodził z jej ust.
-To raczej wszystko. Co myślisz, Josephine?-ukazał rząd śnieżnobiałych zębów.
-Też tak sądzę.-uśmechnęłam się uprzejmie do kelnerki.
Kobieta odeszła, a my kontynuowaliśmy dialog.
-Więc mówisz, że mieszkasz niedaleko.-jego wzrok mnie trochę onieśmielał.
-Tak, a Ty, gdzie mieszkasz?- spytałam niepewnie. Chłopak zrobił się zakłopotany i w chwili, gdy miał coś powiedzieć- nadeszła kelnerka.
-O kawa już przyszła.-uśmiech nie schodził z jego twarzy. Wzięliśmy po łyku napoju.
-Cholera jasna!-przeklnął cicho męszczyzna.
Odstawiłam kawę i spojrzałam się na niego próbując zbadać sytuację.
Harry oblał się kawą. Na białej, starannie wyprasowanej koszuli, widoczna była wielka brązowa plama ukazująca kawałek umięśnionego brzucha mężczyzny. Poprosiłam kelnerkę o chusteczkę lub cokolwiek do wytarcia.
Harry nerwowo wycierał koszulę co w ogóle nie pomagało.
-Daj, ja spróbuję.-uśmiechnęłam się delikatnie dotykając chusteczką mięśni chłopaka.
-To chyba pogarsza sprawę. Może pójdziemy do mnie i spróbuję umyć koszulę. Są szanse, że da się to jeszcze uratować.-sama byłam zaskoczona moją propozycją. Chłopak jakby tylko na te słowa czekał- wstał, zostawił pieniądze na stoliku i wyszedł ze mną z kawiarni.
Zapiął szybko swój płaszcz po czym zrobiłam to samo. Dzień był wietrzny i mało przyjemny. Całą drogę milczeliśmy. Dopiero pod moim domem Harry zaczął rozmowę.
-Mieszkasz sama?-spytał swobodnie przyglądając się mojej twarzy.
-Nie. Niestety nie. Mieszkam z matką - Alexandrą. - powiedziałam lekko zmieszana. -Wejdź. Chcesz kawy, herbaty?-spytałam już bardziej rozweselona.
Harry pokiwał przecząco głową rozglądając się po salonie.
-To chodź do łazienki. Przemyję Ci tę koszulę.- zaproponowałam.
-Jasne.- powiedział uśmiechając się delikatnie.
-Chodź, toaleta jest na piętrze.- uśmiechnęłam się zachęcająco.
Weszliśmy na górę i ujrzałam kogoś, kogo się tu nie spodziewałam.
Kogo zastała w domu Josephine?
Jaka będzie reakcja dziewczyny i Harry'ego?
Co się dalej wydarzy?
Piszcie śmiało. :)